STANISŁAW GOZDALSKI

 

„Per aspera ad astra” (Przez ciernie do gwiazd) ojciec-bohater Gozdalski nie znał łaciny, nie umiał czytać ani pisać, ale to rzymskie powiedzenie bardzo pasuje do niego: ogromną pracą i trudem w wychowaniu dzieci sięgnął szczytów.

Bezrolny, sezonowy robotnik leśny założył rodzinę w 1890 r., w Urzędowie - Bęczynie. Wybudował sam dom, wychował siedmioro dzieci, z których czworo ukończyło w okresie międzywojennym szkołę średnią, co należy po czytać za niebywały sukces w tym okresie, gdy na ówczesnym Bęczynie na palcach dwóch rąk można było policzyć ludzi ze średnim wykształceniem, choć Bęczyn w tym czasie liczył około 200 rodzin.STANISŁAW GOZDALSKI

Urodził się 15 sierpnia 1865 r. Już jako młody chłopiec rozpoczął pracę w lesie przy różnych sezonowych robotach: wiosną sadzenie drzewek, zimą prześwietlanie lasu, ścinanie drzew, formowanie sągów.

W 1890 r. ożenił się i rozpoczął budowę domu. Najpierw kupił na Bęczynie, pod lasem od strony południowej, kawałek łąki. Na łąkę taczką nawiózł piasku i żwiru. Wyszukał duże kamienie polne i ręcznie, całymi dniami przetaczał je z lasu, z pola, na miejsce budowy, pod narożniki domu. I dom budował sam. Ciesiołki nauczył się w lesie i siekierą władał znakomicie. Ścięte drzewa przenosił na plecach własnych albo na sankach. Obrabiał je sam i sam wbudowywał. Budowa trwała kilka lat. Ale dom mały, dwuizbowy stanął.

Kupił krowę, która się stała żywicielką rodziny. Dzierżawił łąkę na tzw. „bajurach” i wiosną oraz jesienią przygotowywał siano na całą zimę dla krowy. W czasie zimy pracował w lesie, a wieczorami dłubał stępki, w których wyrabiało się przez ubijanie kaszę jaglaną. Każda rodzina musiała mieć taką stępkę, bo kasza jaglana była podstawowym pożywieniem. Stanisław wykupował w lesie odpowiednie lipy, ścinał je i całymi dniami tocząc, transportował do domu. Tu obrabiał część w formie kielicha, drugą część w formie ubijaka. Praca ta przynosiła mu pewien dochód.

Pierwszy syn, Władysław urodził się w 1894 roku. W 1915 roku wstąpił do Legionów Pułsudskiego. Był internowany jak inni legioniści w 1917 r. i uwolniony w listopadzie 1918 r. W lipcu 1919 r. rozpoczął służbę w policji. W Modliborzycach był komendantem posterunku. Podczas okupacji niemieckiej był członkiem Armii Krajowej. Został aresztowany 20 stycznia 1945 r. i wywieziony w głąb ZSRR. Przebywał w kilku obozach. Wrócił do domu w listopadzie 1946 r. Zmarł w 1976 r.

Pierwsza córka, Feliksa urodziła się w 1897 r. Wyszła za mąż za emigranta Romańczuka. Mieli troje dzieci: Marcelego inżyniera, Stanisława pracownika Fabryki Łożysk w Kraśniku, Juliana - lekarza, zmarłego w 1991 r.

Trzecim dzieckiem był Zygmunt urodzony w 1902 r. Ukończył szkołę powszechną i progimnazjum w Urzędowie. W wieku 18 lat, jako ochotnik wziął udział w wojnie z bolszewikami, gdzie zaziębił się i nabawił gruźlicy. Po wojnie wstąpił do Seminarium Duchownego w Lublinie. Zmarł na gruźlicę w 1925 r., w wieku 23 lat.

Czwartym dzieckiem był Julian, urodzony 10 lutego 1905 r. Po ukończeniu szkoły powszechnej i progimnazjum w Urzędowie zdał egzamin do gimnazjum w Janowie Lubelskim, które ukończył w 1927 r. Było to gimnazjum Sejmiku Powiatowego, gdzie nauka była odpłatna. Uczniowie mieszkali na prywatnych stancjach również płatnych. Dlatego na naukę w tym gimnazjum stać było ludzi stosunkowo bogatych. Jak wobec tego było stać na to Stanisława? Julian był zdolnym i niezwykle pracowitym uczniem i dlatego korzystał z pewnych ulg w opłatach szkolnych oraz sam zarabiał korepetycjami. Oprócz rodzeństwa ojciec uzyskał wspomożycieli, również sponsorów. Byli nimi: Leon Hempel, ziemianin ze Skorczyc, wielki społecznik i proboszcz parafii Urzędów, ksiądz Edward Fiołek. Ale największy wysiłek w kształceniu Juliana spoczywał na ojcu. Co najmniej raz w miesiącu ładował na taczkę z kołem drewnianym zapasy żywności: mąkę, groch, kaszę, słoninę i pchał 43 km taczkę do Janowa Lubelskiego, z czego z Bęczyna do Kraśnika 13 km po drodze gruntowej. Takiego poświęcenia, wysiłku i uporu trudno znaleźć w kronikach naszego kraju.

Julian ukończył gimnazjum w 1927 r. i postanowił wstąpić do wojska. Szkołę Podchorążych Artylerii w Toruniu ukończył w 1930 r. i rozpoczął służbę w 13 pułku artylerii lekkiej w Łucku, awansując w 1934 r. do stopnia porucznika W 1935 r. ożenił się, w małżeństwie urodziło się dwoje dzieci Bożena - późniejszy stomatolog i Jacek - inżynier. W 1935 roku Julian ukończył kurs instruktorski w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego. W 1937 roku został dowódcą plutonu artylerii piechoty w 24 pułku piechot w Łucku. Wziął udział w wojnie 1939 r. W bitwie nad Bzurą dostał się do niewoli niemieckiej. W Oflagu VII A przebywał do 1945 r. Po wyzwoleniu przebywał we Włoszech i Anglii w Armii Polskiej, tam został awansowany do stopnia kapitana. W 1946 r. wrócił do kraju. W latach 1948-1970 był nauczycielem wychowania fizycznego w gimnazjum w Kraśniku. Zmarł w czerwcu 1979 r. i został pochowany w Urzędowie.

Piątym dzieckiem był Wacław, urodzony 9 stycznia 1908 r. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Urzędowie rozpoczął w 1923 r. naukę w gimnazjum w Janowie Lubelskim, ale ponieważ rodzina nie wytrzymała obciążenia finansowego. Wacław przeniósł się do tańszego Seminarium Nauczycielskiego w Lublinie, które ukończył w 1928 r. Po odbyciu służby wojskowej, w latach 1930-1939 pracował w szkole powszechnej w Stefanówce. W 1934 r. ożenił się. Zmobilizowany we wrześniu 1939 roku, walczył w rejonie Sarn na Wołyniu z najeźdźcą sowieckim. Dostał się do niewoli, lecz „zdegradowawszy się” do roli żołnierza i ukrywszy swój zawód, jako „raboczyj czeławiek” został przekazany Niemcom w wymianie jeńców. W 1946 r. powrócił do kraju. Był kierownikiem szkoły w Ludmiłówce, w Janiszowie, w Dąbrowie Annopolskiej, w Woli Trzydnickiej. Wszędzie budował lub modernizował szkoły, rozwijał sport szkolny. Zmarł w 1978 r. Pozostawił dwoje dzieci: Sławomira - nauczyciela, i Wiesławę również nauczycielkę.

Szóste dziecko, Weronika zmarło w dzieciństwie.

Siódme dziecko Janina, po ukończeniu szkoły powszechnej w Urzędowie, uczęszczała do gimnazjum w Kraśniku. Zmarła na gruźlicę 25 kwietnia 1935 roku.

Stanisław Gozdalski zmarł 3 października 1959 roku w wieku 94 lat.

Co Stanisław Gozdalski dał Polsce?

Wychował siedmioro dzieci, z których:

dwóch synów Władysław i Zygmunt walczyło w pierwszej wojnie światowej, a także wojnie z bolszewikami w 1920 dwóch synów Julian i Wacław walczyło w 1939 roku, cierpiało w niewoli niemieckiej; syn Władysław walczył z okupantem niemieckim w AK, - dwóch synów pracowało w szkolnictwie, Wacław 33 lata, Julian 22 lata i wychowywało młodzież polską, a ponadto Julian przez 15 lat szkolił artylerzystów w rzemiośle wojennym.

Analfabeta Stanisław Gozdalski miał 11 wnuków, z których ośmioro ma wyższe wykształcenie (dwóch inżynierów, dwoje lekarzy, troje nauczycieli, jeden pracownik naukowy).

Jest to bilans, jakim chyba nie może się poszczycić wiele rodzin. I chyba trudno znaleźć w Polsce takiego ojca, który by przez 5 lat pchał, co miesiąc wyładowaną taczkę przez 43 km w jedną stronę, z prowiantem dla synów.

Chwała Mu za to wszystko i niech pamięć o Nim pozostanie na zawsze wśród urzędowian.