Marta Stadnicka

zilustrował Mirosław Stanisław Tryk

 

Bajka o Babie-Jadze jej córce i o łakomej Wiewiórce

Lwów - 1950 r.

 

Moi Drodzy!

Moją rymowaną bajkę o Giżówce napisałam dla siostrzeńców, którzy wtedy mieszkali na Łotwie. Dzieci nie słyszały polskiego języka, książeczek w polskim języku nie było, więc chciałam, aby przeczytała im je mamusia i pobudziła dziecięcą wyobraźnię o naszych ojczystych stronach. Przy tym dałam też upust mojej tęsknocie.

Jest to kopia zrobiona naprędce, puste miejsca to miejsca na ilustracje, jakimi zaopatrzyłam książeczkę, miałam zamiar takie same zrobić w kopii, ale w końcu zaniechałam.

Były to czasy, że nie było, czym pisać i na czym. Już pożółkły kartki, bo tyle już lat upłynęło...

Sama bajka to już historia. Bo teraz chyba matki nie opowiadają bajek w długie jesienno-zimowe wieczory. Oglądają telewizję. A jakie piękne były te wieczory bez telewizji.

Znał wiele i umiał pięknie, pouczająco opowiadać bajki nasz dziadzio Stuj Wincenty z Kraśnika. Dotąd z przyjemnością wspominam te piękne wieczory. Moja bajka jest całkowicie moja: nic nie ściągnęłam, chyba, że chatkę pełną słodyczy.

 

Marta

 

 

 

Niedaleko od Kraśnika

- niewielkiego miasta,

Malowniczy las mieszany

łańcuch wzgórz porasta.

Giżówka las się nazywa

a u stóp wzgórzyska,

Wśród zieleni kilka źródeł

srebrzystych wytryska.

Las bogaty jest w zwierzynę,

jagody, maliny,

Tam grzybów przeróżnych masa,

poziomki, jeżyny.

Giżówkę bardzo lubią

mieszkańcy okolicy.

Krążą o niej różne baśnie

- las jest pełen tajemnicy.

Każde miejsce jest pamiątką

dawnych wojen dziej.

Dziwnych przygód,

lub siedliskiem duchów, czarodziei.

 

Ruda Wiewiórka mała

W lesie na dębie mieszkała

W dziupli mieszkanko jej było

Zimą od mrozów chroniło.

Łóżeczko mchem wyścielone

Zawsze miękkie i zielone

Tam w dziupli dębowej stało.

Orzeszków miała niemało.

Dobrze Wiewióreczce było

Mieszkać w tej dziupli i miło.

A gdy wiosna zagościła

Wszystko zielenią pokryła.

Na wysokim, starym dębie

Gruchają dzikie gołębie.

śpiewały ptaszki wesoło

I kwiaty kwitły wokoło.

Och, przejadły się orzeszki

Przejadły się też i szyszki.

Taka długa była zima

A słodziutkiego nic nie ma.

Nieprędko będą jagody.

Zejdę do źródeł do wody.

Tam Lisa na pewno spotkam

I Lisa właśnie zapytam

Gdzie dostaćby co słodkiego

Lukru lub, co podobnego.

Lis na pewno mym krewniakiem

Z kitą jak ja i futerkiem

Wprawdzie jaśniejszy i większy -

Od innych zwierząt mi milszy.

 

Lis pił wodę ze źródełka

I nabierał w dwa pudełka,

By zanieść swej połowicy

Zółtej przebiegłej lisicy.

A gdy ujrzał Lis Wiewiórkę

Tej pięknej Giżówki córkę

Pyszną, wesołą i zwinną

Zdziwił się bardzo, bo inną

Jak na drzewie jej nie widział

I te słowa jej powiedział: Cóż to cię sprowadza

Tutaj w tę dolinę,

Las ci nie dogadza?

Masz stroskaną minę.

Za słodyczami stęskniłam

I postanowiłam

Spytać cię by temu sprostać,

Gdzie by mi ich dostać.

Za daleko do Kraśnika

Przezorny Lis mówi -

Na samą myśl lęk przenika.

Jeszcze cię kto złowi.

 

Jest tu chatka wśród gęstwiny -

Czarownicy chatka.

Czorci krewni tej gadziny

Baba-Jaga matka.

W niej nocami chichot, piski,

Dziwne dźwięki, kwiki.

 

Zaręcza się Czarownica

Z tym co na rozstaju:

Tak, złe się do niej zaleca -

Zaręczyny w maju.

A w noc świętojańską gody.

W dziwa i cuda noc

Kiedy jakiś śmiałek młody

Zrywa paproci moc.

Baba Jaga, Czarownica.

Bardzo straszne mają lica,

Duże pazury krogulcze,

Oczy straszne, dzikie, wilcze.

 

W chacie wszystko z czekolady

Pełno cukru marmelady.

Ale dostać niemożliwe.

Zwierzę będzie nieszczęśliwe.

Co chcąc złowić czekoladkę

Popadnie się w tę pułapkę.

 

Wiewióreczka wysłuchała

Lisa ostrzeżenia.

Za wieści podziękowała

Rzekła: do widzenia.

Do swego dęba wróciła

I ciągle myślała -

Choć nikomu nie mówiła -

Chatkę znaleźć chciała.

Chatkę pełniutką słodyczy

Czyją? wszystko jedno.

Choćby była Czarownicy -

 

Łakomstwo kusiło biedną.

Pieniądze swoje zebrała

W las powędrowała.

 

Prawie ciemno już jest w lesie

Wiater szum drzew niesie.

Wszystkie ptaszki śpią w gniazdach

Słodko śnią o gwiazdach.

Tylko sowa wyhukuje

Grzecznie wypytuje:

Wiewióreczko hu-hu, hu-hu

O północy wiatr już spoczął

usnął na konarach.

I las drzemie, wszystko drzemie

pewno śni o marach.

Księżyc świecąc płynie

po niebie cicho, cichutko.

Naraz, tony nieuchwytne

słychać tuż bliziutko.

Patrzy Wiewióreczka

w gąszczu światełko migocze

Podchodzi, chatka,

a pod nią ropucha rechocze:

Rech, rech, rech - to ci pech...

Wiewióreczka nie słuchała

we drzwi zapukała

Wiedźma drzwi jej otworzyła i w chatę puściła.

Czego szukasz o północy

Czarodziejskiej mocy?

 

O dziewico-Czarownico

Ja bardzo cię proszę:

Odsprzedaj mi trochę cukru -

Mam tutaj trzy grosze

 

Zaśmiała się Czarownica

Niby ryk bawola,

Wykrzywiła straszne lica

Babę-Jagę woła:

Prędzej, prędzej chodź ją zamknij

Naiwne stworzenie.

Teraz proszę nie zapomnij

Czeka cię pieczenie.

Za trzy dni spieczesz Wiewiórkę -

Wcześniej nie zaczynaj

Choć raz usłuchaj swą córkę

I chłopca zatrzymaj.

 

Chłopczyk mieszkał w chacie

pod słomianą strzechą.

Był bardzo ciekawy jak wygląda echo.

I chociaż mamusia mu opowiadała,

Ze echa nie widać i go ostrzegała

 

By sam w las nie szedł,

bo echo tylko słychać.

Syn był uparty,

mamusi nie chciał słuchać.

Poszedł sam do lasu

i zbłądził niebożę

 

Szuka, szuka drogi i znaleźć nie może.

Płakał głośno. Baba-Jaga usłyszała -

Człap, człap lezie po lesie i go złapała.

Zamknęła go w gąszczu w czarownicy chacie

Dawała mu tylko jeść same łakocie.

 

I siedzi sobie biedny chłopczyk

razem z Wiewiórką.

 

Myślą o tem jakby uciec

wyglądają dziurką.

 

Aż naraz mówi Wiewiórka:

O, szczęśliwą myśl mam.

 

Gdy wyjdzie matka

i córka uśmiechnie się los nam.

Zmogę wyleźć stąd kominem.

 

A gdy pójdą wiedźmy obie

Ja otworzę zewnątrz tobie.

Powędrujemy sobie w świat.

Uratujemy życia kwiat.

 

Czarownica jeszcze spała

Po radosnej nocy.

Baba-Jaga gotowała

Bez córki pomocy.

Trochę później jędze obie

Na bezdroże poszły sobie.

A biedny Chłopczyk z Wiewiórką

W ślad za nimi patrzą dziurką.

 

A gdy były już daleko,

Wyskoczyła bardzo lekko

Mała Wiewiórka z komina

I otwierać drzwi zaczyna.

Długo, długo się męczyła

Ale wreszcie otworzyła.

 

Wyszli z chaty i wędrują

Dęba z dziuplą odszukują.

W końcu, wędrownicy mali

Dziuplę w dębie odszukali.

 

Wiewiórka w chatkę skoczyła -

Bardzo za nią się stęskniła.

Dziupla dla chłopca była za mała,

Więc Wiewiórka zapraszała

Aby sobie pod dębem siadł

I zrzucane orzeszki jadł.

 

Jeszcze długo rozmawiała

I Chłopczyka ostrugała

By sam nie chodził po lesie,

By zawsze słuchał mamusię.

 

A gdy przyjdziesz tutaj latem

Na jagody z starszym bratem

Przyniesiesz mi coś dobrego

Najlepiej cukru słodkiego.

A gdy skończy się lato

Ja dam ci orzeszków za to.

Z lasu go wyprowadzała

Jeszcze drogę pokazała.

Wraca Chłopczyk już do domu

tak bardzo się spieszy.

I już sobie wyobraża

jak mamusia się ucieszy.

I mamusia i braciszek

widzą go z daleka –

Tak bardzo tęsknili za

nim cały dom go czeka.

 

Matka uszczęśliwiona

Porwała syna w ramiona.

Gdy wszystko opowiedział,

Gdzie tak długo siedział

Matka aż zapłakała.

Długo go całowała.

 

Idzie jesień złotolistna jak w Polsce bywa.

Rozciąga babiego lata srebrzyste przędziwa.

Idzie w złocie i purpurze, tak poważnie kroczy

Malowane drzewa, krzewy przykuwają oczy.

A las strojony jesienią taką piosnkę śpiewa:

Przyjdzie zima, przyjdzie długa - przygotujcie drzewa.

 

Po pysznym jesienią lesie

Idzie Chłopczyk i coś niesie.

Niesie cukierki i ciastka -

Dla Wiewiórki dała matka.

Idą inni chłopcy mali,

Bo teraz już się nie bali

Baby-Jagi - wiedźmy złej,

Czarownicy córki jej.

Krasnoludki je złapały

I precz z lasu iść kazały.

Dzięcioł, co na drzewie siedział

Wszystkim o tym opowiedział.

 

Późną jesienią deszcz pada.

Liście z drzew opadają.

Matka bajki opowiada

Dzieci przy piecu słuchają.

 

Gdy spać ułożą się cicho,

A wicher jęczy w kominie,

Myślą, że to jakie licho

Lub jęk czarownicy płynie.

 

Ilustracje do bajki wykonał  M. St. Tryk w 1996 r.