Michał Pękalski

DAWNE BUDOWNICTWO W URZĘDOWIE

 

Chaty budowano głównie z drzewa. W samym Urzędowie jedynie rynek był zabudowany domami z cegły lub kamienia. Na przedmieściach domów tych było zaledwie kilka. Stare domy w Urzędowie, dotrwałe do naszych czasów, przedstawiają ciekawy sposób budownictwa. Rzuca się w oczy podsienie wsparte na kilku, zazwyczaj na czterech słupach. Dachy takiego starego do mu były bardzo wysokie, dochodziły do dwukrotnej wysokości zrębu i miały postać kima - wszystkie cztery jego ściany były pochylone ku sobie - 2 główne stromo, 2 szczytowe z lekka. Dach od strony uliczki był wysunięty, tworząc w ten sposób okap szeroki lub podsienie. Tzw. dymniki, których pierwotnym przeznaczeniem było odprowadzać dym, kiedy chaty były kurne, obecnie pozatykane słomą, służą do wpuszczania światła słonecznego. Rozkład i ilość izb wskazuje na długą ewolucję domów mieszkalnych. Schematycznie można to ująć na stępująco.

 

Nr 1 przedstawia plan najdawniejszego domu jedno izbowego.

Nr 2 i 3 stadia ewolucyjne przejściowe.

Nr 4 dom wykształcony w ostatecznej jego formie.

Literą a oznaczona jest izba główna - świetlica. W ścianie zwróconej najczęściej na wschód znajdowało się podwójne okno (tj. 2 okna normalne obok siebie). Była to największa i najlepiej oświetlona izba. Tu stal zaścielony czystym obrusem stół, na nim pasyjka, kwiaty i świece. Było to coś w rodzaju domowego ołtarza. Litera b oznacza sień, do której prowadziły drzwi od podwórza i od uliczki prostopadłej do głównej drogi bieżącej przez wieś. Pomieszczenia pod literą c i d powstały z jednej dawnej komory, którą podzielono na dwie części. Pod literą d jest kuchnia, pod literą c komora, w której trzymana była bielizna, zimowa odzież i niektóre zapasy spożywcze.

Urzędów ma bogatą tradycję budowlaną, czego dowodem jest spotykana dotychczas różnorodność w rozplanowaniu mieszkań. Z biegiem czasu wyodrębnił się i ustalił specjalny, obecnie już wymierający, typ chaty. Jest to dom o kwadratowym prawie zrębie o dachu czterospadowym (brogowym) i o podcieniu, tak charakterystycznym dla Urzędowa, bo idącym przy ścianie bocznej, wzdłuż uliczki wiodącej od drogi i prowadzącej na podwórze. A co najważniejsze to to, że budowanie domów szczytami do ulicy na przedmieściach Urzędowa dyktowane było dążeniem do światła. Na wszystkich przedmieściach Urzędowa wszędzie ujrzymy domy pobudowane przeważnie po stronie północnej ulic. Te na polu dniowej stronie ulic budowano, gdy właściciel nie posiadał placu po stronie nasłonecznionej. Niektóre domy urzędowskie są dość stare, bo pochodzące nawet z końca wieku XVIII, jak np. dom Nikodema Gozdalskiego na przedmieściu Rankowskim z r. 1784 (obecnie w skansenie w Lublinie).

Już przed wojną rzadko spotykany typ chaty starej w Urzędowie, to chata składająca się z trzech części: izby dużej, komory i sieni. Komora w tych najstarszych domach była dość wąska i ciągnęła się przez całą długość domu. Sprawiała wrażenie późniejszej części budynku. Przypuszczenie to potwierdzała ściana oddzielająca komorę od części mieszkalnej i wybiegająca węgłami na zewnątrz. Wejście do komory, która przekształciła się później w kuchnię lub alkierz było dawniej jedno. Prowadziło ono z izby i było zawsze ukryte za piecem. Dopiero w czasach późniejszych przy przebudowie pieców a właściwie przy ich zmniejszaniu drzwi stawały się widoczne. Początkowo okien w komórce nie było, czasem spotykało się tylko tzw. „okienko”, czyli otwór wycięty w ścianie, okienko to zamykano zazwyczaj od wewnątrz deską lub wyciętym kawałkiem belki, obracającym się na kołku.

Urzędów, rzut i przekrój domu Nikodema Gozdalskiego na przedmieściu Rankowskim

Prawdopodobnie chodziło tu o zamaskowanie komory, w której znajdowały się skrzynie z ubraniami oraz zapasy żywności. Zamaskowanie takie ze względu na częste wojny i grabieże było bardzo praktyczne.

Z biegiem czasu komora zamknie się prawie do połowy na korzyść kuchni, wreszcie stała się „alkierzem” zwanym też czasem „izdebką”.

Komora poza omówionym wyżej przeznaczeniem spełniała jeszcze inną rolę. Tu w czasie wesela odbywał się poczęstunek pojedynczych gości, w niej ubierano pannę młodą do ślubu, poza tym w życiu codziennym spełniała ona rolę garderoby, gdyż zmieniano w niej szmaty i przebierano się w świeżą bieliznę.

W dużej izbie (świetlicy), kształtu prawie zawsze kwadratowego, w ścianie szczytowej było podwójne okno a naprzeciw niego drzwi wejściowe, prowadzące z sieni. Środkiem powały biegł „siestrzan” umieszczony pod podwójnym oknem. Siestrzany w starych domach powycinano, jedynie jeszcze w domu N. Gozdalskiego znajduje się on z wyrytą nań datą. W domach późniejszych znajduje się okno w ścianie bocznej.

Okno podwójne zawsze wybiegało z bardzo nielicznymi wyjątkami w stronę południową lub na południowy wschód. To dążenie budownictwa „za słońcem” spowodowało na przedmieściach, że domy budowano prawie wy łącznie po jednej stronie drogi - ulicy.

Obecnie spotyka się często w domach starych okna o dość dużych rozmiarach - są to okna pochodzenia nowszego. Dawne okna o niewielkich rozmiarach miały po 6 szybek, czyli w oknie podwójnym było ich dwanaście.

W wielu starych domach okna nie wychodziły na podwórze a to przeważnie w tych wypadkach, gdy od strony podwórza była sień która z reguły okien nie posiadała oraz komora. Było to praktykowane w tych jeszcze czasach, kiedy zabudowania gospodarskie tzw. „obejście” zamykało się zazwyczaj prostokątem, a na podwórze można się było dostać przez sień, gdyż brama lub furtka były stale zamknięte.

W starych domach wszystkie drzwi bywały na ogół niskie i zamykane na drewniane zasuwy. Dawniej przy bijano nad nimi jastrzębie lub sowy, które miały odstraszać drapieżniki a „na szczęście” przybijano na progu wysokim znalezioną podkowę. Przy drzwiach w mieszkaniu wisiały zazwyczaj kropielniczki, najczęściej gliniane o pięknych formach i kolorowej glazurze - wyrób miejscowych garncarzy. Wybierając się w dalszą drogę przed przestąpieniem progu żegnali się święconą wodą.

W sieni była umieszczona „gruba”, w której dawniej palono, ogrzewając piec w izbie. Kanał z tej gruby szedł do pieca ogrzewalnego pod piecem chlebowym. Sposób takiej budowy pieca jest jeszcze spotykany na terenie Lubelszczyzny. Piec chlebowy i ognisko znajdo wały się zawsze w dużej izbie. Piec był usytuowany równolegle do ściany od strony sieni i po prawej stronie drzwi ognisko zaś prostopadle do tejże ściany.

Przy budowie ludność przestrzega jeszcze niektórych zwyczajów. Najczęściej praktykowany - to wkładanie pod węgiel podwaliny od strony wschodniej starych lub obiegowych monet i święconego ziela. Monety według wierzeń mają sprawiać, że pieniądze będą się trzymały gospodarza a święcone ziele ma ustrzec domowników od chorób. Należy jeszcze dodać, że w paru wypadkach przy przebudowie starych domów, lub na starych placach spotykano pod przycięciami na pewnej głębokości szkielety ludzkie. Według opowiadań miejscowych miały to być kości szwedzkich żołnierzy, których ludność w pojedynkę mordowała i ukrywała w ten sposób, by zatrzeć ślady.

Z kolei należy zająć się rozmieszczeniem poszczególnych izb, które jest na ogół dość ciekawe, gdyż majstrowie czy też właściciele starali się zawsze korzystnie rozwiązać problem usytuowania dużej izby (świetlicy) do słońca. Z tego powodu dom zawsze zmieniał wewnętrzny rozkład mieszkań w zależności od położenia placu i dostępu do niego: duża izba położona od południa jest raz po lewej stronie sieni, raz po prawej. Chodziło tu w jednym i drugim wypadku o słońce.

Materiał drzewny, którego używano w dawnych latach, był nadzwyczaj trwały, gruby, smolny i specjalnie dobierany, by nie było w nim świecy tj. smolnego sęka, który według miejscowych wierzeń wróżył rychłą śmierć domownikom. Drzewo dawniej było łupane i ociosywane toporem, później rżnięte. Węgły zacinane na wrąb niejednokrotnie dochodziły do półmetrowej długości a nawet więcej i były obcinane siekierą.

Dom ustawiany był zawsze na głazach, położonych pod węgłami. Podmurówki nie było, dlatego też dom powoli obniżał się wchodząc w ziemię. W niektórych domach ściany równolegle do siestrzanu, na których spoczywał większy ciężar dachu zapadały się zazwyczaj głębiej, stąd belki oparte na siestrzanie wyginały się łukowato.

Podobne budownictwo dotyczyło i rynku, a ostatnie domy spalone zostały w 1915 roku w czasie walk. Według opowiadań najstarszych osób, w całym rynku przed kilkudziesięciu laty wszystkie domy były z podcieniami. Dom podcieniowy w rynku był zwrócony szczytem do frontu i tu było podcienie, gdy tymczasem na przedmieściach dom nigdy nie posiada podcienia ani od strony szczytowej ani od frontu.

Typ starego domu w Urzędowie wymarł. Na jego miejsce pojawiły się domy o zupełnie odmiennym rozmieszczeniu izb jak i konstrukcji, uzależnione od warunków, materiału jak również i mody.

 

Opracowanie na podstawie artykułów w „Ochronie zabytków” nr 1 z 1954 r.

 

Dom Eugeni Pomykalskiej - Mochowej z przedmieści Bęczyna