Michał Pękalski

GRODZISKO PRZEDHISTORYCZNE W LESZCZYNIE

 

Ponad wszelką wątpliwość na podstawie zabytków i znalezisk można stwierdzić, że ziemie południowej Lubelszczyzny były gęsto zaludnione w odległych czasach prehistorycznych. Sprzyjały temu pionowa rzeźba powierzchni, bifurkacja rzek i lasy. Leszczyna, Dzierzkowice, Łysaków, Zaklików, Kraśnik należą do osiedli, które już w odległych czasach były zaludnione.

Do znalezisk i zabytków, na podstawie, których można wydać taki sąd, należą narzędzia z epoki kamiennej, tzw. szwedzkie wały oraz „ostrowy” wśród bagien.

Nad zamierającymi korytami prarzek, które zostały wy rzeźbione przez wody ustępującego lodowca, rozsiadły się osady przedhistoryczne, z których wiele, jeżeli nie do naszych, to do historycznych czasów, przetrwało pod swoimi lub pod zmienionymi nazwami. Niektóre z nich przesunęły się nieznacznie od swego pierwotnego miejsca, ze względu na zmienione warunki obrony, bytowania, itp.

Dotyczy to prawdopodobnie Skorczyc (gmina Urzędów). Położone są one (część Skorczyc, mianowicie majątek) w bifurkacji dawnych, bogatonośnych w wodę rzek polodowcowych, a obecnie Urzędówki i strumyka płynącego z Leszczyny, który dziś już wysechł. Zachodzi, więc przypuszczenie, że albo istniało tu w dawnych czasach grodzisko, albo też Skorczyce, co jest najprawdopodobniejsze, mają coś wspólnego z grodziskiem znajdującym się w niedalekiej Lesz czynie, tym bardziej, że wioska ta powstała dopiero na początku XIX wieku i nosiła początkowo nazwę Majdanu Skorczyckiego.

Znajduje się ono w odległości około jednego kilometra od Skorczyc, wsi starszej od Urzędowa, gdyż ten ostatni przed nadaniem mu godności miasta był targowiskiem królewskiej wsi Skorczyce. Wioska ta, więc sięga daleko w przeszłość i ma coś wspólnego z grodziskiem, które jest niczym innym, jak Praskorczycami, same zaś Skorczyce to przypuszczalnie podgrodzie.

Strumyk ten wysechł, lecz mapa sztabowa wyraźnie wskazuje na bagniste okolice Skorczyc, a dno wąwozu biegnąc od tej wioski do Leszczyny jest na jednym prawie poziomie z sąsiednimi bagnami. Przy wyższym na ogół poziomie w czasach dawnych wąwóz ten aż poza grodzisko był zalany wodą. Ludność podgrodzia miała dostęp do grodziska nie tyle łatwy, ile bliski i zabezpieczony częściowo wąwozami.

Samo grodzisko położone jest na jednym z najwyższych miejsc. Ku zachodniej stronie wzgórze to opada stromym zboczem w dolinę Leszczyny. Od strony południowej i nocnej zbocza spadają w głębokie wąwozy, wrzynające w głąb terenu w kierunku lekko południowo-wschodnim. Jedynie strona wschodnia była otwarta, nie zabezpieczona przez naturę. Z tej strony musiały istnieć wały przedgrodzia, z których nie ma śladu, gdyż przestrzeń ta niepamiętnych czasów stanowi orne pole. Jak więc ręką ludzką zostały dźwignięte, tak też zostały zburzone.

Dostęp do grodziska musiał być od wschodu. Nawet jeszcze dziś wały są tu potężniejsze. Tu był też prawdopodobnie most.

Między obu pierścieniami wałów znajduje się mocno już zniszczony jakiś nasyp; będą to prawdopodobnie jakieś resztki po owym moście. Najbliższy sąsiad wałów, gospodarz Żak, opowiadał, że w tym miej przed kilkudziesięciu laty odkopano pas bruku zalanych czymś jakby smołą, obok zaś znaleziono sporo kości ludzkich. Zresztą kości ludzkie wymulała i woda od strony północno-zachodniej w wyrwie.

Grodzisko, a właściwie jego część główna, która chowała się, mianowicie zamczysko, ma kształt elipsy od południa nieco wklęsłej, co nadaje mu kształt serca. Średnice wewnętrznej elipsy wynoszą 110—l15 metrów wysokość pochyłości dośrodkowej wewnętrznego jak i wewnętrznego pierścienia wynosi 8 m, odśrodkowej pochyłości środkowego pierścienia do dna fosy 9,5 m. Zewnętrzna pochyłość wału wynosi 8 m. Międzywale wynosi 10 m, szerokość fosy 5 m, głębokość jej 1,5 m. Wymiary te wahają się w różnych punktach. W niektórych miejscach pole między wałami jest bardzo wąskie, np. od strony zachodniej, a dość szerokie od strony wschodniej. W wielu miejscach wały są poprzerywane. Najlepiej są zachowane od strony wschodniej, dlatego, że woda nie mogła tutaj zużyć swoich sił niszczycielskich. Według zapewnień Żaka przerwy te powstały za jego pamięci oraz same wały obniżyły się o jakieś 1,5 m, tym samym i dno fosy musiało częściowo się podnieść, jak również i pierścień międzywala. Szczyty wałów są mocno zaokrąglone, co wskazuje na prawdziwość jego słów. Zniszczenie to wyrządzają pasące się krowy, ponieważ wały te (zamczysko) podsuwane są pod kategorię wygonów i pastwisk i uważane za własność wspólną, a więc wykorzystywane przez każdego. Podobno całe grodzisko przed kilkudziesięciu laty było obsiewane przez dwóch gospodarzy, z których jeden przedwcześnie zmarł. Wypadek ten dał powód do różnych zabobonnych opowieści oraz spowodował to, że zaniechano orki i zasiewów na tym miejscu. Opowiadano mi również, że przed kilkunastu laty powstała znów myśl, wśród miejscowej ludności, zniwelowania wałów i stworzenia pastwiska. Przystąpiono nawet już częściowo do realizacji tego zamiaru, lecz „coś im przeszkadzało”. Są to zwykłe i aż nadto znane każdemu opowiadania, w których lud wyraża swą wiarę w nadzwyczajności, dając wyraz temu, co niejasno sformułowane tkwi w jego podświadomości. Jest natomiast rzeczą zupełnie pewną, że przeszkadzał im w tym zapędzie destrukcyjnym Leon Hempel, który bardzo interesował się okolicznymi zabytkami.

Spustoszenie wielkie prowadzi jeszcze sama natura. Jak wzgórze, tak i wały zbudowane są z lessu, w dodatku płaszczyzna, na której znajduje się grodzisko, jest równią pochyłą, a więc wody z topniejących śniegów. Jeśli chodzi o ich pracę mechaniczną, mają tu piękne pole do popisu, czego ślady są olbrzymie. Wyraźnie widać zniszczone miejsca, szczególnie górne części od strony zachodniej, gdzie jest największy spadek,  to samo widać od strony południowej. Woda, rzeźbiąc sobie w miękkim gruncie podziemne przejścia, powoduje, że niektóre partie wałów, głównie od strony zachodniej i południowej, obsunęły się tak, że ich szczyty w niektórych miejscach są na poziomie pola zamkniętego wewnątrz wałów.

W ostatnich latach na zboczu wycięto drogę, biegnącą serpentyną. Zbocze z tej strony dziś już niezbyt strome (musiało jednak mieć przed niewielu jeszcze laty spad większy), liczy około 55 m od stopy do wierzchołka wału.

W części południowo-wschodniej była przed laty studnia sięgająca jeszcze około 5 m głębokości, dziś po niej został ledwie ślad. W tym samym miejscu wymulała woda często duże kawałki węgla. Był on jeszcze dość twardy, tak, że rękami trudno było go rozkruszyć. Po obsuwaniu się ziemi widywano zwęglone dębowe polana głębokości do 2 metrów. Na ogół węgle znajdowano w różnych miejscach. Od strony północno-zachodniej przy osypkach spotykano również warstwy spalonej ziemi.

Przed laty znaleziono ułamki naczyń, które zabrał ówczesny właściciel sąsiednich Skorczyc Leon Hempel i przekazał podobno do muzeum w Puławach.

Ze znalezisk, o których mi wspominano, należy wymienić naczynie z grubego, zielonego szkła, następnie pikę, którą sądząc z opisu Żaka, musiała być włócznią około 50 cm długą. Znajdowano również monety srebrne i miedziane szwedzkie i polskie z okresu Jana Kazimierza oraz ostrogi. Te ostatnie znaleziska częściowo uzasadniają nazwę szwedzkich wałów, nadawaną grodzisku, które w okresie „potopu” mogło być przez wojska szwedzkie wykorzystane.

Wszystkie te znaleziska Leon Hempel i jego ojciec Joachim przekazali również do muzeum w Puławach.

Jedna jeszcze rzecz zasługuje na uwagę, mianowicie: mogiły, które znajdowały się w pewnej odległości od grodziska w kierunku północno-wschodnim. Dziś nie ma prawie nich śladu, pozostała w tym miejscu jedynie lekka wypukłość gruntu na ornym polu gospodarza Wołoszyna. Miejsce gdzie niegdyś znajdowały się mogiły, jest prawie najwyższym punktem tej okolicy. Bardzo prawdopodobne, że były to strażnice, punkty obserwacyjno-alarmowe. Z punktu tych rozlega się bardzo daleki widok w stronę Chruśliny, Boisk i Józefowa. Mogły to być zresztą mogiły jakiś wojowników. W kraju Wiślan są powszechnie znane takie kopce (kopiec Krakusa i Wandy i cały szereg mniejszy i małych od Krakowa w stronę Sandomierza). Pewnie w dobie już historycznej, ziemie naszego powiatu są w ścisłym związku z Małopolską, można z tego wysnuć dość prawdopodobny wniosek retrospektywny, że ludność tych ziem była związana ze szczepem Wiślan. Wspólnota interesów tych ludów, nad którymi w pewnych okresach mogli panować wspólni książęta, wytwarzała wspólnotę kultury, przejawiającą się głównie w sposobie wojowania i obrony.

 

Wiadomości Archeologiczne, tom XV, 1938, Warszawa.