KS. ALEKSANDER BACA

 

Ksiądz prałat Józef Grajek - Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata

 

Z ogromną radością podejmuję się napisać w „Głosie Ziemi Urzędowskiej” artykuł o księdzu prałacie, jako znanym już „Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata”. Cała nasza społeczność Ziemi Urzędowskiej, a w tym szczególnie parafii urzędowskiej, dumna jest ze swego rodaka. Ja również, jako wieloletni duszpasterz tej parafii, wyrażam szczególną radość, iż w szeregach naszych kapłanów urzędowiaków, mamy tak zacnego i wielce zasłużonego dla Boga i ludzi kapłana.

Jak ksiądz prałat wspomina swoją posługę kapłańską w Wąwolnicy w latach okupacji?

Pracę w Wąwolnicy rozpocząłem w 1940 r. Byłem młodym kapłanem. Zaraz od początku swej pracy włączyłem się w ruch oporu. Działalność moja polegała na pracy duszpasterskiej wśród partyzantów. Miejscową placówką AK dowodził por. Edward Wrotniak. Jako kapelan AK przyjąłem pseudonim „Stańczyk”. Uczestniczyłem w odprawach oddziałów partyzanckich, odprawiałem im nabożeństwa, chowałem poległych żołnierzy pod ziemią. Pomagałem materialnie i partyzantom i rodzinom dotkniętym polityką eksterminacyjną okupanta. Moja szczególna pomoc ludziom „spalonym”, to wydawanie metryk. Metryki te służyły do wyrabiania lewych dowodów osobistych. Wydawane były metryki na nazwiska osób już zmarłych z podpisem nieżyjącego już ks. W. Kryckiego. Metryki takie wydawane były Polakom i Żydom.

Chcę jeszcze dodać, że pomagaliśmy również Polakom wysiedlonym w nasze strony z tzw. Generalnej Guberni. Przywożono przecież do nas Polaków zupełnie obrabowanych. Trzeba im było dać jakiś kąt na zamieszkanie, zapewnić wyżywienie, a także ubranie. Organizowaliśmy pomoc Polakom będącym w obozach jenieckich, a potem wysyłaliśmy paczki żywnościowe do obozów koncentracyjnych.

Spełniał ksiądz prałat wspaniałą rolę w tę straszną noc okupacji. Dobrze się stało, że udało się uciec z transportu. Wiem, że ci koledzy, którzy zostali przewiezieni w głąb Rosji, zginęli w Katyniu. Wspomniał ksiądz prałat o Żydach. Wiem, że ksiądz ma ten wspaniały tytuł „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. Proszę nam opowiedzieć coś bardzo konkretnego o tej pomocy udzielonej Żydom.

W 1941 r. zgłosiła się do mnie młoda kobieta z małym chłopcem. Oświadczyła, że jest Zydówką i uciekła z getta warszawskiego. Nazywała się Danuta Winnik, a chłopiec miał imię Eugeniusz. Ze łzami w oczach błagała: niech ksiądz nas ratuje. Stanąłem przed trudnym problemem. Miałem świadomość, że za ratowanie Żyda groziła kara śmierci bez żadnego sądu. A tu przede mną, kapłanem stało dwoje ludzi pragnących żyć... Moja decyzja wtedy mogła być tylko jedna. Trzeba ich ratować bez względu na konsekwencje. Jestem przecież kapłanem Chrystusa. Głoszę miłość, muszę ją teraz okazać czynem. Ani na moment nie pomyślałem, że są to ludzie innej narodowości. Byli to moi bliźni, jakby siostra i mały brat. Umieściłem ich na terenie mojej parafii we wsi Niezabitów u państwa Kosików.ks. Prałat Józef Gorajek przy pamiątkowej tablicy na wzgórzu pamięci w Jerozolimie 1992 r.

Danuta Winnik włączyła się do ruchu oporu, a mały Gienio uczęszczał do szkoły i na lekcje religii. Niektórzy mieszkańcy wioski domyślali się, że jest to rodzina żydowska. Nakazałem całkowite milczenie w tej sprawie, by przez gadulstwo nie sprowadzić nieszczęścia. Chłopiec został przygotowany do I Komunii św. W dniu I Komunii św. otrzymał ode mnie pamiątkowy obrazek. Wojnę przeżyli szczęśliwie. Po wojnie wyjechali do Argentyny i tam się osiedlili. Po śmierci matki, syn Eugeniusz przeniósł się do USA i zamieszkał w Los Angeles.

I mijały lata. Ksiądz prałat ciągle młody i przy boku księdza Ludwika Bernata, ale pod opieką Matki Boskiej Kębelskiej, cudownie pracuje. W 1948 r. urządza tu w Wąwolnicy Kongres Różańcowy dla czterech dekanatów z cichym pragnieniem koronacji cudownej Maryi Kębelskiej.

Po śmierci ks. L. Bernata zostaje proboszczem w Wąwolnicy. Przez jakiś czas bez żadnego zatwierdzenia władz administracyjnych. Marzenia o koronacji realizują się we wrześniu 1978 r. Jest to chyba najszczęśliwszy dzień w życiu księdza prałata. W tym dniu cieszyliśmy się wszyscy wielbiąc Boga przed koronowaną cudowną figurkę Matki Boskiej Kębeskiej.

Po tych radościach w życiu kapłańskim księdza prałata miały przyjść jeszcze wielkie radosne przeżycia, które można nazwać nagrodą za wielkie serce polskiego kapłana. Wróćmy do tego wątku z Żydami i do tytułu „Sprawiedliwy Wśród Narodów Swiata”.

Żyd Eugeniusz Winnik w 1987 r. przyjechał do Wąwolnicy. Przyjechał szukać ks. J. Gorajka. Zgłosił się na plebanię do ks. prob. Jana Pęzioła i zapytał o mnie. Poproszony przez ks. proboszcza przybyłem na plebanię. I tu, na plebanii po tylu latach, nastąpiło znów spotkanie. Oczywiście ja Eugeniusza nie poznałem. On natomiast, gdy mnie zobaczył, rzucił mi się na szyję i prawie krzycząc, mówił do mnie, że ja mu ocaliłem życie. Przypominałem sobie wszystko, chociaż tyle już minęło lat. Nigdy nie myślałem, że będzie kiedyś takie spotkanie. Zrobiliśmy zdjęcie na tle kościoła.

I co było dalej?

Eugeniusz Winnik, ocalony Żyd, odwiedziwszy Polskę po tylu latach i po spotkaniu się ze mną, powrócił do Kalifornii. W swoim czasie powstała organizacja Kimon Wiezenthal Center. Organizacja ta postawiła sobie za zadanie, by wyszukiwać ludzi ratujących Żydów. I właśnie niedługo z zarządu tej organizacji Wiezenthal, otrzymałem zaproszenie do Los Angeles, bo chcą mi podziękować za ten humanitarny czyn. W listopadzie 1987 r. nie mogłem pojechać. Zaproponowali mi inny termin, a szczególnie zależało im, bym przybył na 10 kwietnia 1988 r., bo jest to międzynarodowy dzień męczeństwa Żydów. Bałem się tej dalekiej i męczącej podróży. Jednak na moją decyzję wyjazdu do USA miał decydujący wpływ pasterz diecezji, abp Bolesław Pylak. Pasterz przekonał mnie, że moja obecność jest tam konieczna. Mam reprezentować wielkie rzesze Polaków i tych polskich księży, którzy z narażeniem życia pomagali Żydom w czasie niewoli. Miałem dać świadectwo prawdzie, która jest tak bardzo często podważana. I pojechałem.

Jak przebiegała ta uroczystość?

10 kwietnia 1988 r. odbyła się podniosła uroczystość na dziedzińcu przed Mauzoleum Męczeństwa Żydów w Los Angeles i płytą z nazwami wszystkich obozów koncentracyjnych, w których ginęli Żydzi. W uroczystości udział brali: zarząd organizacji Wiezenthal, ambasador Polski, konsul amerykański w Izraelu, przedstawiciele senatu stanu California, miejscowi notable oraz księża polscy i amerykańscy. Wygłoszono cały szereg przemówień. Również i ja przemawiałem. Miałem świadomość, że przemawiam w imieniu wszystkich Polaków, którzy nieśli pomoc Żydom. Wyraziłem ubolewanie, że w czasie okupacji i zbrodni dokonywanych na narodzie polskim i żydowskim, rządy wielkich mocarstw tj. Stanów Zjednoczonych, Rosji sowieckiej i Anglii, nie zabierały głosu w obronie milionów idących na śmierć. Również milczały wielkie organizacje żydowskie na Zachodzie.

Księże prałacie, to był śmiały głos i bardzo odważny.

Tak proszę księdza, trzeba to było powiedzieć, bo tam, na Zachodzie wrze antypolska propaganda i ciągle się słyszy, że to my, Polacy wraz z hitlerowcami mordowaliśmy Żydów. Słyszy się o tym w masmediach, a ostatnio ogląda w filmach specjalnie spreparowanych do tych celów obrzydliwej propagandy. To mnie boli i boli nas, Polaków. Wspomnę tu taki incydent. W prasie kalifornijskiej ukazało się moje zdjęcie z napisem: szkoda, że tylko jeden ksiądz polski ratował życie Żydów. Oczywiście, natychmiast zaprotestowałem, że takie kłamstwa piszą w tak poważnym piśmie i to w czasie mojego pobytu w USA.

A wracając do tej uroczystości i do mojego przemówienia, chcę jeszcze dodać, że na zakończenie swego wystąpienia poprosiłem wszystkich obecnych o modlitwę w ramach własnej religii, za wszystkich męczenników i bohaterów Żydów i Polaków.

A jak uhonorowano księdza prałata?

W czasie tej uroczystości wręczono mi dyplom dziękczynny zarządu organizacji Wiezenthal za czyn bohaterski i humanitarny niesienia pomocy Żydom w czasie II wojny światowej. Otrzymałem też podziękowanie do senatu California za postawę humanitarną.

Czy były jeszcze inne uroczystości, spotkania?

Tak. Była jeszcze wielka uroczystość, która miała charakter religijny i odbywała się w największej synagodze Valley Beth Shalom w Encino. W uroczystości tej brało udział 1800 osób zaproszonych. Modlitwom szabatowym przewodniczył rabin H. Schulweise. Podkreślił motyw ludzkiej miłości i bohaterstwo polskiego kapłana. Ocalony przeze mnie Eugeniusz Winnik opowiedział historię swojego życia. Ja zaś mówiłem o pomocy niesionej przez Polaków Żydom, przebywającym na terenie Polski.

Po nabożeństwie były wzruszające spotkania z Żydami. Wielu z nich mówiło po polsku. Wspominali swój ból i los oraz te koszmary piekła z pobytu w obozach koncentracyjnych. Pokazywali niektórzy blizny po zastrzykach, bo byli królikami doświadczalnymi.

Miałem też spotkania z polskimi kombatantami. Odprawiałem msze św. w kościołach polskich i amerykańskich. Udzieliłem wywiadu Radiu Wolna Europa. Słyszeli te słowa moi parafianie w Wąwolnicy. Udzielałem wywiadów prasie, radiu i telewizji amerykańskiej.

Robiłem to wszystko nie dla siebie. Robiłem to dla Polski, mojej Ojczyzny kochanej i dla Kościoła. I muszę stwierdzić, że Polacy w USA byli mi bardzo wdzięczni, bo moja obecność wśród nich przysporzyła sławy Polsce, którą oni tam reprezentują, bo są przecież Polakami.

Przebywał ksiądz prałat w USA od 10 do 27 kwietnia 1988 r. I był jeszcze drugi raz w USA. Proszę nam opowiedzieć o tej drugiej podróży za ocean.

Do Stanów Zjednoczonych zostałem zaproszony ponownie. Zapraszała mnie wyższa uczelnia prowadzona przez księży jezuitów. Odmówiłem przyjazdu. Oni jednak telefonicznie zwrócili się do sekretarza episkopatu i do biskupa lubelskiego, aby mnie nakłoniono do przyjazdu do USA. I musiałem jechać. Ksiądz biskup mi błogosławił na kolejną drogę i misję, jaką miałem spełnić dla Kościoła i Polski. Znalazłem się w Worcester, w stanie Massachusetts. W cent rum Worcester odbywał się kolejny, już dziewiąty doroczny dzień poświęcony problemom holocaustu. Uroczystości te zbiegały się również z uroczystościami poświęconymi pamięci Kazimierza Pułaskiego, bohatera Stanów Zjednoczonych. Te uroczystości Pułaskiego zgromadziły ok. 100 000 ludzi. Byłem na tych uroczystościach. Maszerowałem w wielkim pochodzie. Na trybunie honorowej wśród różnych osobistości stał kardynał z Nowego Yorku. Zatrzymawszy się przed trybuną, zostałem przedstawiony kardynałowi. Wspominam to wszystko bardzo radośnie. Wspominam spotkanie z miejscowym biskupem, który dowiedziawszy się o mnie i o mojej historii, z ogromną pokorą prosił mnie o błogosławieństwo. I tak obydwaj błogosławiliśmy siebie.

Oczywiście wygłosiłem, jako zaproszony gość, na wspomnianej uczelni jezuickiej 45 minutowy referat dotyczący martyrologii narodu żydowskiego i pomocy udzielanej przez Polaków.

Księże prałacie. W naszej serdecznej rozmowie i tych wielkich wspomnieniach, przejdźmy do czegoś najważniejszego, a mianowicie do tytułu i medalu: „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. Medalem tym odznaczono już ok. 10 000 osób, a w tym ponad 4000 Polaków. Ja widziałem w Jerozolimie to miejsce pamięci i te tablice i drzewka wsadzane przez odznaczonych. Medale i dyplomy nadawane są przez Rudę do Spraw Sprawiedliwych Instytutu Pamięci Narodowej Yad Vashem w Jerozolimie. Instytut ten powołał kneset w 1953 r. Gromadzi, bada i publikuje materiały dotyczący zagłady Żydów. Upamiętnia też tych, którzy ratowali Żydów. Ksiądz prałat został odznaczony tym wielkim wyróżnieniem.

Tak, otrzymałem to odznaczenie. Oto ten medal i dokument. Medal zostanie umieszczony na zawsze w cudownej kaplicy Matki Boskiej Kębelskiej w Wąwolnicy. Chcę, aby to był mój dar dla Maryi, której wszystko zawdzięczam.

Dokument jest następującej treści: „Niniejszym zaświadcza się, że Rada d/s Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata przy Instytucie Pamięci Narodowej Yad Vashem po zapoznaniu się ze złożoną dokumentacją postanowiła na posiedzeniu w dniu 19 VI 1989 r. odznaczyć ks. Józefa Gorajka medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, w dowód uznania, że z narażeniem własnego życia ratował Żydów prześladowanych w latach okupacji hitlerowskiej. Imię jego uwiecznione będzie na honorowej tablicy w parku sprawiedliwych wśród narodów świata, na Wzgórzu Pamięci w Jerozolimie. Jerozolima, Izrael dnia 23 XII 1990 r.”.

Nie mogłem osobiście pojechać do Jerozolimy po odbiór tego odznaczenia. Odebrałem je na Zamku Królewskim w Warszawie.

Wiem, że ksiądz prałat był zaproszony do Izraela w czasie pobytu naszego prezydenta Lecha Wałęsy. Nie mógł ksiądz prałat pojechać ze względu na stan zdrowia. Odsłonięcie pamiątkowej tablicy oraz nadanie honorowego obywatelstwa Tel Avivu odbyło się zaocznie. Przebieg tej uroczystości sfilmowano.

W końcu jednak odbył ksiądz prałat pielgrzymkę do Ziemi Świętej do Izraela. Proszę o relację z tej podróży.

— W daleką podróż do Ziemi Świętej, oczywiście na zaproszenie władz Izraela udałem się w listopadzie 1992 r. W drodze towarzyszył mi w charakterze kapelana ks. M. Szuba. Tam, w Izraelu byliśmy przyjmowani bardzo uroczyście i inaczej niż w Ameryce. W YAD VASHEM odbyła się uroczystość odsłonięcia tablic Polaków z Organizacji Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Przyjmował nas sam marszałek knesetu. Dziękował Polakom za bohaterski czyn ratowania Żydów. Przyjmował nas też burmistrz Jerozolimy, a także burmistrz Tel Avivu. Otrzymałem medal z napisem: „Panu Józefowi Gorajkowi Sprawiedliwemu Wśród Narodów Świata nigdy nie zapomnimy tych dni, kiedy nie opuściłeś nas. Z wyrazami szacunku.” W podpisie burmistrz Tel Avivu Jaffa.

Z pobytu w Izraelu mam kilkugodzinny film, który jest dla mnie drogą pamiątką.

Czy ksiądz prałat ma jeszcze jakieś odznaczenia?

Jako kapelan za udział w kampanii wrześniowej i za pracę w ruchu oporu zostałem odznaczony przez Ministerstwo Obrony Narodowej RP w Londynie Medalem Wojska Polskiego, Krzyżem Armii Krajowej w 1939-45 i złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami.

To piękne odznaczenia. Są one chlubą dla księdza prałata za wspaniałą postawę patriotyczną i kapłańską. A Polska Ludowa nie proponowała księdzu prałatowi jakichś medali?

Proponowała. I to kilkakrotnie. Odmówiłem jednak kategorycznie. Dzisiaj jestem z tej mojej postawy ogromnie zadowolony.

Tak, jak poczytuję sobie za wielki zaszczyt, że byłem sądzony za to, że nie oddałem księgi inwentarza z parafii Wąwolnica. I dodam jeszcze księdzu i to do całości, że odczytałem wszystkie listy episkopatu i wszystkie komunikaty, których czasem zabraniano nam czytać i nas szykanowano. Starałem się zawsze robić to sam, bo nie chciałem narażać swoich księży wikariuszy.

Znam i ja takich kapłanów i to wielu. Miałem szczęście pracować kiedyś przy boku tak samo mężnego kapłana, ks. Franciszka Klingera w Werbkowicach, który wywarł ogromny wpływ na moją postawę kapłańską. Do dziś żyjemy w wielkiej przyjaźni. Takim kapłanom niech będzie chwała i cześć.

Na zakończenie naszej rozmowy pragnę byśmy doszli do jakichś bardzo zasadniczych stwierdzeń i chyba pewnych wniosków.

Wszędzie, gdzie byłem, czy to w Ameryce, czy Izraelu, a nawet na różnych spotkaniach w Polsce, mocno akcentowałem sprawę ofiarności Polaków. W czasie wojny zginęło ok. 30 000 Polaków ratujących Żydów. Mówiąc o tym w cichości serca marzyłem i wprost o tym mówiłem, by ich upamiętnić jakimś pomnikiem.

Ten pomnik będzie dowodem na to, człowiek pozostaje człowiekiem nawet w najgorszych warunkach zezwierzęcenia. Zamęczeni Polacy za ratowanie Żydów, ą tego dowodem.

Aby uczcić ich pamięć powstała polska fundacja „Serce”. Powstała ona w tym celu, aby wybudować najwspanialszy pomnik Polakom męczennikom. I będzie nim poliklinika kardiologiczna w Celejowie, na terenie parafii Wąwolnica. W dniu 25 kwietnia 1993 r., w miejscu, gdzie zostanie wybudowana poliklinika odbyło się uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego. Poświęcenia dokonał abp B. Pylak.

Przed nami wielkie zadanie. Myślę, że możliwe do zrealizowania. Możliwe dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, Żydów i Polaków oraz dzięki pomocy z nieba.

Książe prałacie słucham z radością tego wszystkiego. Przenoszę się myślą do tamtych czasów, które ja pamiętam. W moim rodzinnym domu w Trzydniku, par. Rzeczyca Ziemiańska, tyle razy przechowywali się Żydzi, moi koledzy ze szkoły. Gdzieś na strychu stoi stara szafa z napisami żydowskimi, za którą siedzieli ci chłopcy. Ukrywało się ich i nie chcieliśmy nawet zdradzać się przed sąsiadami. Pamiętam te noce zimowe i szczekanie psów. To Żydzi przychodzili nocą prosząc o kawałek chleba. I rodzice wynosili im coś do zjedzenia. Pamiętam to wszystko. I chyba bardziej rozumiem postawę księdza prałata.

Widziałem na filmie stojącego księdza prałata między śpiewającymi Żydami. Polski kapłan, z Urzędowskiej Ziemi, stoi jak wielki znak, jak symbol tego, co dobre, pełne miłości, bo pełne Boga. A z ust ocalonego Żyda płyną słowa uznania, wypowiadane w samych superlatywach pod adresem tego cichego, skromnego księdza prałata z Wąwolnicy. Ma to miejsce gdzieś w dalekim Los Angeles i utrwalone jest na filmie. Jeszcze bardziej wpisane zostaje w historię naszej egzystencji, a nade wszystko wpisane na wieki w boskich księgach. Na medalu, którym został odznaczony ksiądz prałat jest bardzo piękny napis: „Kto ratuje jedno życie, jakby cały świat ratował”. I jest też wyryte imię i nazwisko Sprawiedliwego.

Medal ten składa ksiądz prałat w cudownej kaplicy w ukochanej Wąwolnicy. A pozostałe odznaczenia gdzie będą zdeponowane?

Wszystkie moje medale i odznaczenia składam Matce Boskiej Kębelskiej, a przez Nią Bogu, któremu oddałem całe swoje życie.

Na koniec chce się zawołać głośno: dziękujemy księdzu prałatowi za to piękno, dobro i miłość zrealizowaną w swoim kapłańskim sercu i maluje się pięknem kapłańskiej uśmiechniętej twarzy i tych oczu, w których się czyta ciągle tę samą radość i szczęście. A ta radość i szczęście płyną nieustannie z przeżywanego kapłaństwa.

Chciałoby się złożyć pocałunek wdzięczności za to wszystko. Księże prałacie! Całujemy Twoje kapłańskie dłonie. I z całego serca mówię: Bóg zapłać.

Dziękuje za ten wywiad i możność napisania w naszym Głosie Ziemi Urzędowskiej o swoim skromnym, a przecież tak wielkim rodaku.

 

Wywiad został przeprowadzony w 1994 r.